Czy da się zmienić swoje podejście do świata i z dnia na dzień zacząć patrzeć na niego przez różowe okulary? Czy z wiecznie niezadowolonego pesymisty można przeobrazić się w optymistę, który z nadzieją patrzy w przyszłość? Sprawdźmy wspólnie, czy faktycznie jest to możliwe i jakie efekty przynieść może praca nad osobowością.
Optymizm – dlaczego jest nam potrzebny jak tlen?
Słowo optymizm pochodzi z łacińskiego “optimum” oznaczającego “najlepiej”. Tym pojęciem określa się zdolność do zauważania jasnej strony rzeczy i zjawisk. Optymiści stawiają czoła przeciwnościom losu z pozytywnym nastawieniem i starają się widzieć dobro w każdej sytuacji. To ci ludzie, którzy zawsze, niezależnie od sytuacji, zawsze widzą szklankę do połowy pełną, a nie do połowy pustą. Jakie są plusy bycia optymistycznie nastawionym do rzeczywistości? To przede wszystkim lepsza jakość życia – kiedy patrzymy na świat przez różowe okulary, czujemy się lepiej i mamy wrażenie, że otaczają nas wyłącznie dobre, radosne i wartościowe zjawiska. Kolejnym plusem jest poczucie sprawstwa – zamiast siedzieć z założonymi rękami i narzekać na to, z czym w życiu przyszło się mierzyć, optymiści zakasują rękawy i ochoczo ruszają do działania. Są bardziej pewni siebie i pozbawieni uprzedzeń, a także mają większą wiarę w to, że przyszłość ułoży się pomyślnie.
Co ciekawe, optymizm jest też imperatywem, który pozwala rozwijać się ludzkiemu gatunkowi. Kanadyjski naukowiec Lion Tiger w książce „Optymism. Biology of Hope” pisał:
Ludzie realistycznie bądź pesymistyczne spoglądający w swoją przyszłość i nieuchronność niebezpieczeństwa choroby i śmierci nie byli zmotywowani do czynienia rzeczy potrzebnych do przetrwania. Natomiast optymistycznie nastawieni byli motywowani do walki o przetrwanie, ponieważ wierzyli, że wszystko się dla nich dobrze skończy
Optymizm, który zawsze stanowi światełko nawet w najmroczniejszym tunelu, nie pozostaje bez wpływu również na… organizm. Naukowcy są zgodni, że pozytywny stosunek do losu poprawia nie tylko nasze samopoczucie, ale też naszą kondycję. Jak podaje serwis Zdrowie Polskiej Agencji Prasowej, “naukowcy z Boston University School of Medicine przeanalizowali dane na temat prawie 70 tys. kobiet i 1,5 tys. mężczyzn, porównując poziom ich optymizmu z długością życia. Optymistyczne nastawienie wiązało się z większymi szansami na dożycie prawdziwie sędziwego wieku. Zależność ta utrzymała się nawet po wzięciu pod uwagę takich czynników jak warunki demograficzne oraz różne parametry dotyczące zdrowia i stylu życia. Średnio, optymistyczne osoby żyły od 11 do 15 proc. dłużej niż te o niskim poziomie optymizmu”. A to jeszcze nie koniec! “Jak pokazali badacze z University of Illionois w Urbana-Champaign, optymizmowi towarzyszy lepszy stan układu krążenia. >>Osoby z najwyższym poziomem optymizmu mają dwa razy więcej szans na idealne zdrowie układu sercowo-naczyniowego, niż osoby pesymistyczne<< – twierdzi kierująca pracami prof. Rosalba Hernandez”.
ZOBACZ TEŻ >> OSOBY WYSOKO WRAŻLIWE – SPRAWDŹ CZY DO NICH NALEŻYSZ
Czujesz się przekonana/y, żeby zacząć patrzeć na rzeczy bardziej przychylnie? Na pewno warto dla własnego zdrowia nauczyć się dostrzegać różnicę między optymizmem a… hurraoptymizmem. To drugie zjawisko można rozumieć jako optymizm to potęgi, przesadzony, często nachalnie manifestowany i niezdrowy, bo zakrzywiający rzeczywistość. Hurraoptymiści zachowują się często tak, jakby byli pozbawieni rozsądku – mają słomiany zapał, rzucają się na wszystko, co wydaje im się atrakcyjne, bez zastanowienia inwestują czas, energię i uczucia w ryzykowne przedsięwzięcia czy relacje. Jeśli nawiązać do słynnej (i wspomnianej już przeze mnie wcześniej) metafory ze szklanką, hurraoptymista nie tyle widzi szklankę do połowy pełną, co jest święcie przekonany, że szklanka jest praktycznie pełna. Fajnie? Niby tak, ale takie podejście do rzeczywistości może sprawić, że hurraoptymista nie zauważy, że jest wykorzystywany w pracy albo związany z toksyczną osobą.
Czy można zmienić podejście do życia na bardziej optymistyczne?
Dobrze być “urodzonym” optymistą, czyli osobą obdarzoną takimi cechami charakteru, które zawsze pozwalają patrzeć na świat z najlepszej perspektywy. Ale co z tymi, którzy zazwyczaj mają mnóstwo wątpliwości, mają niską samoocenę albo należą do ludzi wysoko wrażliwych? Cóż, mam dobrą wiadomość! Optymizmu można się nauczyć dokładnie tak samo jak chociażby pewności siebie czy decyzyjności. Psycholog Tomasz Witkowski, autor książki „Zakazana psychologia” tłumaczy:
Jasne, że optymizmu można się nauczyć, bo przecież oprócz predyspozycji genetycznej mamy do czynienia z tzw. obróbką rzeczywistości, czyli tym, jak ją postrzegamy. I na pewno można się nauczyć interpretować rzeczywistość w sposób bardziej optymistyczny.
Ogromny wpływ na nasze podejście do tego, czy szklankę postrzegamy jako do połowy pełną bądź do połowy pusta, ma sposób wyjaśniania sobie tego, co nas spotyka. Jeśli wszystko, co się dzieje, tłumaczymy sobie w sposób optymistyczny, świadomie pracujemy nad zmianą naszych przekonań, zmniejszamy też ryzyko popadnięcia w apatię i depresję. Do takich wniosków doszedł między innymi profesor psychologii Martin E.P. Seligman, który badał zjawisko tak zwanej „wyuczonej bezradności”. To taka wytworzona z biegiem lat i w związku z kolejnymi negatywnymi doświadczeniami postawa, która pozostawia nas biernymi i obojętnymi, bo przecież “co byśmy nie robili i tak będzie źle/i tak nic nie zmienimy”.
ZOBACZ TEŻ >> DLACZEGO ZAZDROŚCIMY INNYM? JAK UZDROWIĆ SWÓJ STOSUNEK DO CUDZYCH SUKCESÓW
Jeśli chcesz pracować z postawą “wyuczonej bezradności”, musisz przestać generalizować na niekorzyść życia/świata/innych ludzi/samego czy samej siebie. Warto też zaglądać regularnie do swojego Wewnętrznego Dziecka i badać schematy, które przylgnęły do nas od najmłodszych lat (o metodzie Inner Child mówiłam więcej w TYM vlogu). Być może Twoja mama uważała, że cały świat jest zawsze przeciwko niej? Może ojciec zawsze wracał z pracy niezadowolony? A może babcia na pytanie o to, co u niej, potrafiła tylko wymienić szereg nieszczęść i chorób? Pomyśl o tym, czy sam/a nie używasz podobnego języka teraz, po latach.
Jak nauczyć się być optymistą?
Chcesz mieć bardziej optymistyczne nastawienie do życia, być zdrowszą/ym i mieć zwyczajnie fajniejsze, bardziej atrakcyjne życie? Marzysz o tym, żeby dostrzegać plusy, zamiast non stop koncentrować się na tym, co się nie udało? Przede wszystkim przyjmij, że to możliwe. Warto zastosować trening optymistycznego stylu wyjaśniania. Wspomniany przeze mnie profesor Seligman opracował schemat TPSKA, czyli ćwiczenie polegające na myślowym przejściu kolejno przez następujące punkty (oczywiście w optymistyczny, korzystny dla nas sposób):
- 1) trudność, czyli problematyczna sytuacja, z którą musisz się zmierzyć (na przykład: znajomy mówi, że się jednak z Tobą nie spotka w ten weekend)
- 2) przekonanie, czyli to, co myślisz o sytuacji (na przykład: na pewno nadal mu na Tobie zależy, ale coś mu wypadło)
- 3) skutek, czyli to, co zrobisz (na przykład: OK, w takim razie zaproponuję mu inny termin)
- 4) kwestionowanie, czyli wewnętrzna dyskusja z samym sobą na temat Twoich wątpliwości, innych hipotez (przykładowo: Co się mogło stać mojemu znajomemu, Może nie ma nastroju)
- 5) aktywizacja, czyli nasz wniosek, podjęte działanie (tu dla przykładu: Zadzwonię do znajomego jutro i zapytam, jak się czuje, może potrzebuje mojej pomocy. To wcale nie jest tak, że wszystko jest przeciwko mnie!)
W każdej sytuacji, jaka Cię spotka, warto kwestionować pesymistyczne przekonania. Jedną ze sprawdzonych metod jest właśnie wymyślanie alternatywnych hipotez, które pozwolą Ci spojrzeć na zjawiska z różnych perspektyw. Przykładowo, jeśli ktoś niemiło na Ciebie spojrzy, nie myśl, że jesteś beznadziejna/nieatrakcyjny, ale wymień w myślach inne powody (Ma zły dzień, jest ponurakiem, może coś mu się stało, może źle się czuje, może czuje się niepewnie, będąc miłym i serdecznym). Kwestionując pesymistyczne interpretacje tego, co złe nas spotkało, warto samą/samego siebie zapytać też o konkretne, logiczne dowody na nasze zdanie o kimś/czymś. Czy naprawdę jesteś w stanie czymś podeprzeć przekonanie, że nic Ci się w życiu nie udaje? Czy nie istnieje co najmniej kilka dowodów na to, że jest zupełnie inaczej?
Na koniec warto też pamiętać o bardzo prostych, a często zaniedbywanych metodach nauki optymizmu. Amerykańska naukowiec Suzanne Kobasa podkreśla, że należy do nich pielęgnowanie umysłu i ciała. W praktyce oznacza to zdrowe wysypianie się, odpowiednią dietę, optymalny wysiłek fizyczny, odwracanie uwagi od tego, co nas stresuje i kontrolowanie ilości obowiązków, a także medytacja. Będąc w dobrym kontakcie ze swoją psychiką, emocjami, ciałem, lepiej pokierujesz myślami, skupiając się na jasnej, optymistycznej stronie życia.
-
Sesja 1:1 USTAWIENIA SYSTEMOWE wg. Berta Hellingera – Uwolnij dziedziczne obciążenia i zacznij nowe życie690.00 zł
-
Sesja 1:1 ANALIZA SNÓW – Odkoduj swoje sny i odczytaj ukryte wskazówki podświadomości690.00 zł
-
Sesja 1:1 IDENTYFIKACJA ENNEAGRAMU – Poznaj rdzeń swojej Duszy i aktywuj swój pełny potencjał690.00 zł
A Ty nazwałabyś/nazwałbyś siebie optymistką/optymistą czy pesymistką/pesymistą? Jak myślisz, od czego to zależy i jak Ci się z tym żyje? Koniecznie dołącz do rozmowy w komentarzach pod tym wpisem!
Obejrzyj:
Selfmastery „Jak być bardziej optymistycznym | Jak z pesymisty stać się optymistą”
Przeczytaj:
„Optymizmu można się nauczyć. Jak zmienić swoje myślenie i swoje życie” M. Seligman