W dorosłym życiu naśladujemy naszych rodziców. Dzieje się to poza naszą świadomością. O ile wszystko jest w porządku, jeśli są to takie zachowania jak punktualność, pedantyzm, czy troska o innych, to trochę gorzej kiedy „odziedziczymy” konfliktowość, stany lękowe albo skłonność do hazardu. Jak nad tym zapanować? Co robić, żeby nie powielać wyniesionych z domu złych zachowań? O tym w dzisiejszym artykule.
Czym jest rodzicielski autorytet?
Autorytet to pewnego rodzaju władza. W dobrych rękach pozwala dziecku wykorzystywać jego zdolności, pokazuje jak korzystać z wolności, ale też uczy że trzeba ponosić konsekwencje swoich działań. Narzuca pewne zasady, ale respektuje inność i autonomię. Szuka złotego środka we wszystkich dziedzinach życia. Kiedy autorytet wykorzystywany jest nieodpowiednio, prowadzi do nadużywania władzy, sytuacji konfliktowych, a w skrajnych przypadkach zastraszania i lęku.
[contentblock id=151]
Jeśli rodzice otaczają dziecko miłością i zrozumieniem, ale przy okazji pozwalają na doświadczanie świata po swojemu i popełnianie błędów, wszystko jest w porządku, panuje równowaga. Łatwo ją jednak zachwiać. Na pewno znasz, jeśli nie z autopsji to z obserwacji przykłady matek wyręczających we wszystkim swoje dzieci i zamartwiające się na zapas albo ojców na siłę próbujących zainteresować synów czymś, co sami lubią robić (niedzielne spacery na ryby, oglądanie piłki nożnej itd). Ich intencje często są dobre, czasem nie zauważają, że robią coś źle, ale rzutuje to na przyszłość ich dzieci, wręcza bagaż, którego w dorosłym życiu ciężko się pozbyć, bo przecież jest taki znajomy, taki bezpieczny, taki „mój”…
1. KSIĄŻKA “Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku” M. Marcela | 2. KSIĄŻKA “Szkoda, że Twoi rodzice nie przeczytali tej książki” P. Perry
Czym jest „przymus powtarzania”?
To zjawisko opisał Freud. Polega ono na tym, co opisałam w poprzednim punkcie: na powielaniu zachowania naszych rodziców (nie tylko, ale o nich akurat w tej chwili rozmawiamy), bo są znajome, oswojone, nie trzeba wychodzić ze strefy komfortu, żeby je stosować. Robimy to podświadomie. Teoretycznie powinnismy dążyć do tego, żeby być szczęśliwymi. Paradoks polega na tym, że powielamy złe i nieprzyjemne zachowania. Zarówno swoich rodziców jak i swoje. Przykład? Twoja mama po rozwodzie ciągle zawierała związki z niedojrzałymi mężczyznami, mającymi problem z okazywaniem uczuć. Ty robisz podobnie. Zauważasz, że Twoi partnerzy/partnerki nie umieją rozmawiać o uczuciach, zamiatają problemy pod przysłowiowy dywan i związki z nimi szybko się kończą. Wiesz o tym, znasz ten scenariusz, ale mimo to ciągle go powtarzasz.
Podświadomie powielamy błędy rodziców i swoje własne. Powtarzamy decyzje i życiowe wybory, które nie czynią nas szczęśliwymi.
Najczęściej powtarzane błędy rodziców
Skoro już wiesz, że nieświadomie i trochę wbrew sobie powtarzasz błędy Twoich rodziców, to warto zastanowić się dokładniej jakie to błędy, po to żeby skutecznie z nimi walczyć. Oczywiście może być ich tysiące, ale podzieliłam na kilka podstawowych grup. Przeczytaj, czy w którejś z nich znajdziesz coś co znasz z własnego życia i rozłóż na czynniki pierwsze. Być może postanowisz skorzystać z pomocy psychologa. Jeśli czujesz, że jest Ci to potrzebne, to świetnie – przepracuj to ze specjalistą. Nie ma w tym absolutnie nic złego, przeciwnie – może, a nawet MUSI być tylko lepiej 🙂 Pisałam o tym tutaj.
- Ciche dni – Twoi rodzice najpierw się kłócili, a później tygodniami do siebie nie ozywali. Raczej nie pamiętasz tych awantur, bardziej właśnie dni, w których mijali się z obojętnymi minami. Zastanów się, czy przypadkiem nie robisz tego samego partnerowi? Pamiętaj, że takie karanie kogoś jest łagodną formą psychicznego znęcania się…
- Przestajesz się starać. Jeśli Twoja mama w pewnym momencie życia przestała się malować, zapomniała o fryzjerze, czy choćby porannej gimnastyce i całą siebie poświęciła innym, jest duża szansa, że zrobisz podobnie. To rzeczy powierzchowne – fakt, ale te starania przekładają się też na sferę uczuciową. W pewnym momencie przestajemy mówić partnerowi komplementy, przytulać go, zapominamy o czynnościach, które kiedyś uwielbialiśmy robić razem. Rodzice też tak mieli, prawda? Pamiętasz jak tata po pracy siedział z gazetą na fotelu, a mama krzątała się w kuchni. Nawet nie rozmawiali ze sobą za bardzo. Nie rób tego! Interesuj się życiem partnera/partnerki. Pytaj jak było w pracy, wspieraj, przytulaj jak ma gorszy dzień (jak lepszy też!). Czasem jeden mały gest, całus na dzień dobry może pokazać, że Ci zależy, że ciągle się troszczysz i cieszysz się, że jesteście razem.
- Zawsze stawiasz na swoim. „Moja racja jest mojsza niż twojsza” – pamiętasz ten fragment z „Dnia świra”? Czy nie masz wrażenia, że czasem Twoje relacje z partnerem polegają na tym, żeby udowodnić mu, że przecież Ty masz rację, a nawet jeśli jej nie masz to i tak postawisz na swoim? Mama czy tata często nakazują coś dzieciom tonem nie znoszącym sprzeciwu. Dziecko w dorosłym życiu przenosi to na innych i … nie liczy się z ich zdaniem. Mama mówiła w listopadzie, że TRZEBA nosić czapkę i krzyczała kiedy jej nie nosisz, nie słuchając, że pocisz się w niej i drapie w głowę. A może teraz Ty zakazujesz drugiej połówce nosić „te paskudne zielone spodnie” mimo że je uwielbia?
- Brak czasu dla siebie. Wróćmy na chwilę do tej krzątającej się w kuchni mamy. W sumie to ona nie tylko w kuchni się krzątała. Krzątała się wszędzie i przez cały czas! Zawsze miała coś do zrobienia i nigdy nie były to przyjemności. Praca, pranie, sprzątanie, gotowanie, chodzenie po zakupy… A gdzie chwila z książką? Kawa z koleżanką? Leżenie przed telewizorem z maseczką na twarzy? Czy przypadkiem nie wpoiła i Tobie takiego poczucia, że ciągle trzeba coś robić? Nawet jeśli wcale nie trzeba…
- Poświęcanie się. Tata cały czas ustępował mamie. Chodził do kościoła, mimo że nie był wierzący, jeździł na obiady do teściów, mimo, że babcia zawsze go krytykowała, kupował dżinsy bo ona je lubiła, a on wolał sztruksy. A może ciągle słyszałaś o młodszym bracie – „ustąp mu, przecież on jest młodszy”. W ten sposób uczymy się schodzić innym z drogi, milczeć na temat własnych potrzeb. Tymczasem można żyć w zgodzie ze sobą, nie robiąc przy tym krzywdy innym.
- Nieumiejętność rozmawiania o uczuciach. Rodzice mieli problem, żeby powiedzieć głośno że Cię kochają. Sobie oczywiście też tego nie mówili, nawet nie przytulali się w Twojej obecności. Kiedy pojawiał się konflikt, to każdy wykrzykiwał swoje argumenty, ale nigdy nie rozmawiali co czują. Bardziej wzajemnie się oskarżali, obrażali. Teraz Ty też masz problem w mówieniu partnerowi/partnerce co Ci leży na sercu.
- Krytykowanie partnera. Rodzice często krytykowali się nawzajem. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że dziecko taką krytykę bierze na poważnie. Przecież oni się kochali, a to, że mamie czasem się wyrwało, że „ojciec to straszna niezdara” albo tacie, że „mama to histeryczka” to przecież nic wielkiego. Jutro i tak będzie wszystko OK. Jeśli teraz często słyszysz od partnera/partnerki, że za dużo krytykujesz i że Twoje słowa ranią, to zastanów się czy przypadkiem nie powinnaś/powinieneś wyjść z tej „uszczypliwej” strefy komfortu.
Co robić, żeby nie powtarzać błędów?
Przede wszystkim, jeśli czujesz, że dzieciństwo wywiera zbyt mocny wpływ na to co robisz teraz – udaj się po pomoc do specjalisty. Idź na terapię albo choćby jedno spotkanie z terapeutą. Możliwe, że musisz „przepracować” wiele tematów, które nie dają Ci spokoju. Wydaje Ci się, że nie masz na nie wpływu, ale tak naprawdę w tej chwili wszystko zależy od CIEBIE. Oczywiście to co było kiedyś, jakoś Cię ukształtowało, ale teraz jesteś dorosłym człowiekiem i pora wziąć sprawy w SWOJE ręce! Terapia pokaże Ci nowe drogi, otworzy w głowie klapki, „wgra nowy system”. Prawdopodobnie teraz jest moment na restart, na postawienie grubej kreski za tym co było i przejście do nowego etapu życia, w którym sama/sam decydujesz o sobie.
Pamiętasz jak opowiadałam Ci o pracy z wewnętrznym dzieckiem? O tutaj, w tym filmie. Właśnie teraz jest pora, żeby je w sobie odnaleźć i mocno ukochać. Przypomnij sobie najbardziej przykre, traumatyczne momenty z dzieciństwa. Spójrz na nie tak, jakbyś tam teraz była/był i stał/a obok małego siebie. Nazwij uczucia, które targają tą małą osóbką, powiedz wyraźnie co jest nie fair, kto Cię zawiódł, jak się z tym czujesz. Następnie przytul w myślach to dziecko, powiedz mu, że już wszystko ok, że dorosła/ły TY jest już obok, że wszystko jest OK, że bez względu na to co się dzieje – jest mądry, dobry, potrzebny, wartościowy.
1. KSIĄŻKA “13 rzeczy, których nie robią silni psychicznie rodzice” A. Morin | 2. KSIĄŻKA “Dojrzałe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców” L. C. Gibson
Naucz się rozpoznawać zachowania, których w sobie nie lubisz i naprawiać je. Jeśli wiesz, że na przykład masz tendencje do drążenia spraw i rozkładania na czynniki pierwsze, to jak kolejny raz będziesz miał/a ochotę przepytywać partnera dokładnie, o której godzinie wyszedł/wyszła z pracy, ile czasu zajął mu/jej dojazd na siłownię i dlaczego tak długo chodził/a na bieżni, wcześniej weź głęboki oddech. Sam/a sobie wytłumacz, że to tylko Twoja bujna wyobraźnia zachęca Cię do różnych podejrzeń, że przecież jest Wam ze sobą dobrze, że nie chcesz konfliktu, wolisz miło spędzić wieczór. Jeśli kiedyś zrobiłbyś/zrobiłabyś karczemną awanturę, z wcześniejszym zaglądaniem do kieszeni płaszcza i torby z siłowni, to powiedz sobie – „o nie, nowy/a ja tego nie robi”. To nie pomoże od razu, ale metodą małych kroczków osiągniesz sukces i przekonasz się, że świat nie jest wcale taki straszny jak przewidujesz!
Zgromadź narzędzia do walki z demonami z dzieciństwa. Wypisz sobie na kartce sytuacje czy zachowania, w których zachowujesz się identycznie jak Twoi rodzice. Oczywiście tylko te negatywne, które Ci przeszkadzają. Obok napisz kilka metod do walki z nimi.
Przykład? Twoja mama była osobą, która bardzo się o Ciebie bała. Jakby mogła, chodziłaby za Tobą krok w krok, a jak tylko chciałaś/łeś zrobić coś sam (choćby pójść po bułki na drogą stronę ulicy, to wymyślała czarne scenariusze: potrąci cię samochód, ktoś cię porwie, nie będziesz portafił/a sam/a zapłacić… Jeśli teraz też zamartwiasz się o partnera, w myślach widzisz jak ma wypadek samochodowy, jak potrąca go samochód, porywają go obcy, cokolwiek! Zapisz: LĘKI. A zaraz obok: czytać książki o pozytywnym myśleniu, oglądać więcej komedii romantycznych, medytować i relaksować się, myśleć o przyjemnych chwilach, które się zdarzyły. I tak dalej 🙂
Inny przykład? NIEUMIEJĘTNOŚĆ ROZMAWIANIA O UCZUCIACH. Narzędzia: podczas następnej rozmowy telefonicznej rzucę od niechcenia, na koniec: kocham Cię, jak wróci z pracy, to zamiast burknąć znad ekranu komputera zdawkowe „cześć”, podejdę, przytulę się niej/niego i powiem, że cieszę się, że już jest, kolejny raz jak powie coś co sprawiło mi przykrość, powiem wprost – „nie lubię jak tak mówisz, później godzinami o tym myślę”.
Pamiętaj, że nic nie zostaje w nas na zawsze. To, co wynieśliśmy z dzieciństwa jest naszą historią, czymś ważnym i wpływającym na nasze życie, ale jest też przeszłością. Żyjesz teraz i teraz możesz zmieniać swoje przyzwyczajenia!
Przeczytaj:
Obejrzyj:
11 błędów wychowawczych, które rujnują rozwój dziecka